Dzisiaj wspólnie z reprezentacją harcerzy i instruktorów z naszej chorągwi, ale także innych chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego odprowadziliśmy w ostatnią drogę ks. hm. Adama Żygadło.
Druh Adam został pośmiertnie odznaczony Srebrnym Krzyżem „Za zasługi dla ZHP”, a my żegnaliśmy go tymi słowami:
Druhny i druhowie, przyjaciele, bliscy…
Spotykamy się dziś, by pożegnać człowieka, który dla wielu z nas był przewodnikiem, wsparciem, uśmiechem i światłem – księdza harcmistrza Adama Żygadło.
Człowieka, który swoje życie poświęcił służbie – Bogu, harcerstwu, ale przede wszystkim… ludziom.Adam od najmłodszych lat nosił harcerstwo w sercu. Każda funkcja, każde nowe wyzwanie instruktorskie stawało się dla niego nie tylko obowiązkiem, ale szansą, by czynić dobro – by dzielić się wiarą, entuzjazmem i radością służby. Nikt tak jak on, nie potrafił tak pięknie, z taką pasją opowiadać o bł. Stefanie Wincentym Frelichowskim ps. „Wicek”, czyli patronie polskich harcerzy.
Potrafił wokół siebie tworzyć przestrzeń, w której inni chcieli być – bo czuli, że w jego obecności rośnie w nich coś dobrego.
Gdziekolwiek się pojawiał, zawsze obok niego gromadziła się grupa ludzi. Zarażał pozytywnością, szczerym uśmiechem, spokojem i pogodą ducha. Te promienie jego dobroci dawały innym schronienie – bezpieczne, ciepłe, pełne światła.
Wielu z nas pamięta jego głos w harcerskich dyskusjach – wyważony, mądry, ale nigdy krzywdzący. Umiał mówić prawdę z miłością. Szukał zgody, nie podziałów. Był głosem rozwagi i człowiekiem dialogu. Aby zrozumieć bardziej złożone sprawy, zawsze starał się dociekać i dotrzeć do ich sedna.
Niespełna rok temu napisał o sobie:
„Oficjalnie wróciłem do ZHP. Zafascynowany pracą jednej druhny z Misiaków Rozrabiaków i ja chciałem mieć drużynę. I tak się stało: DeCeMy w Głogowie, Animusy w Lubsku, Lolki w Żarach… Mnóstwo funkcji, zadań, przygód. 14 lat, które pozytywnie namieszały w życiu. Nadal jest cudnie.”To „nadal jest cudnie” tak bardzo pasuje do Adama. Bo on potrafił widzieć cud w zwykłych rzeczach. Potrafił dostrzec dobro w drugim człowieku. Potrafił cieszyć się z każdego spotkania, z każdej rozmowy, z każdego wspólnego działania.
Za kilka dni minie dokładnie 10 lat od powstania jego ukochanej 6 Gromady Zuchowej „Lolki” w Hufcu Żary – gromady, w którą włożył serce, pasję i niekończącą się energię. Zresztą – jak we wszystko, za co się brał. Doskonale wiedzą to druhny i druhowie ze zgromadzonych tutaj hufców Głogów ZGP, Wschowa ZHP czy Żary ZHP, bo to w nich działał najbardziej aktywnie. Ale wiedzą to także wszyscy pozostali harcerze i instruktorzy naszej organizacji zgromadzeni na dzisiejszym pogrzebie.
Nie sposób w kilku zdaniach opowiedzieć, jak wiele dobra pozostawił po sobie tutaj, na ziemi.
Każdy, kto go znał, nosi w sobie jego uśmiech, jego życzliwość, jego wiarę w sens służby.
Bo Adam był człowiekiem, który potrafił pięknie żyć i pięknie służyć.Kiedy myślę o jego służbie, widzę przed oczami obraz z 25 września.
Mimo że leżał w szpitalu, podłączony do aparatury, połączył się z nami na zdalną zbiórkę Rady Chorągwi Ziemi Lubuskiej ZHP, aby w gronie władz, jako członek Rady, rozmawiać o sprawach ważnych dla lubuskiego harcerstwa. Czuł, że tak trzeba – że jest częścią naszej wspólnoty.
Bardzo mi tym zaimponował.Kiedy pisałem krótką notkę w dniu jego śmierci, napisałem:
„Odszedł do domu Ojca w dniu swoich urodzin, zostawiając nam w pamięci uśmiech – znak nadziei i świadectwo człowieka, który potrafił pięknie żyć i służyć.”I właśnie ten uśmiech, ta serdeczność przywiodły nas dziś tutaj – ludzi z całej Polski, z różnych środowisk i wspólnot – abyśmy razem, w modlitwie i wdzięczności, pożegnali Druha Adama.
Jeszcze więcej osób jest dziś z nami myślami i sercem.Wszyscy dziękujemy Ci, Adamie, za to, że byłeś. Za światło, które zostawiłeś w naszych sercach.
Adamie CZUWAJ!
CZUWAJ nad nami!