hm. Wiesław Cieśla, ps. Wacek nie żyje!
To brzmi nierealnie
A jednak stoimy tu, aby towarzyszyć MU w ostatniej odprawie na Wieczną Wartę.
I przyszedł moment pożegnania – cisną się wspomnienia i refleksje.
Oto latem 1939 roku 11-letni chłopiec z bijącym sercem i płonącymi oczyma wymawia słowa:
„ Mam szczerą wolę, całym życiem pełnić służbę Polsce…”
Nie wiedział jeszcze, jakie przyjdzie Mu przejść próby, aby wypełnić to przyrzeczenie, wzmocnione trzy lata później rotą przysięgi Szarym Szeregom.
I wypełnił. Po kres życia.
Zmieniał się świat, przetaczały się pożogi przez naszą Ojczyznę – a On pełnił służbę.
Najpierw jako zastępowy, potem młodziutki drużynowy w „Zawiszy” – najmłodszym członie Szarych Szeregów. W latach okupacji 1942 – 44 uczestniczy w licznych niebezpiecznych akcjach Szarych Szeregów. Kończy szkołę podoficerską Armii Krajowej w stopniu kaprala.
1 sierpnia 1944 roku szesnastoletni harcerz-żołnierz staje z innymi harcerzami do otwartej walki z wrogiem. Ranny w walkach powraca i kieruje drużyną łączników oraz służby wartowniczej w Komendzie Armii Krajowej Główny Mokotów. A potem z walczącego do końca Powstania – Mokotowa, kanałami do Śródmieścia.
Kiedy myślimy o tamtym 16-letnim Wieśku pamięć przywodzi nam słowa innego powstańca – Krzysztofa Kamila Baczyńskiego:
„Oddzielili cię syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
(….) I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś jak się jeży w dźwięku minut – zło”
Bo z tych kanałów wpada wraz z innymi w łapy hitlerowców.
Bolesna i dumna młodość. Czas kaleki.
Wywieziony do Niemiec na roboty wraca w maju 1945 roku do zniszczonej stolicy i…….melduje się do pracy w ZHP!
Bo taka jest jego „Wielka Gra”
Prowadzi drużynę, uczestniczy w zlotach, złazach i obozach harcerskich.
Wiemy, że nie było łatwo w tych latach bohaterom Powstania. I tej próby mu nie oszczędzono.
Jednak po słynnym Zjeździe Łódzkim w 1957 roku wraca.
On, Człowiek pokolenia Kolumbów przełknął gorzką pigułkę goryczy wobec osądu tamtych tragicznych lat – po prostu podjął przerwaną służbę.
Poprowadził hufiec Zielona Góra do rozkwitu. To wtedy umocniły się i powstały nowe, prężne szczepy.
Obdarzony przywódczą charyzmą stał się wodzem, który w naturalny sposób skupiał wokół siebie ludzi, inspirował.
Był wymagający, ale sprawiedliwy i koleżeński.
Jego szczerość, bezpośredniość i skromność zjednywały mu licznych instruktorów.
Prostolinijny i wierny swoim ideałom stał się i dla nas wzorem i autorytetem.
Powściągliwy i rzeczowy a nawet surowy, bywał jednocześnie organizatorem i inicjatorem wesołych, rozśpiewanych zdarzeń. A pamiętajmy, że hufiec prowadził społecznie pracując zawodowo w Kuratorium Oświaty i Wychowania.
Po pięciu latach przenosi swoją aktywną służbę do Komendy Chorągwi zajmując się problemami kształcenia kadr i referatem historii. Był też współzałożycielem i aktywnym działaczem Kręgu Seniorów „Czerwona Szpilka”.
Czy Zostawił po sobie puste miejsce?
I tak i nie.
Nie będzie już takiego drugiego Wieśka.
Ale jednocześnie uzmysławiamy sobie ile dał nam z siebie swoim całym życiem, swoją postawą, swoim przykładem.
Odchodzisz Wiesiu ale i zostajesz z nami.
Wierzymy, że spotkamy się „ przy innym ogniu, w inną noc”.
/pożegnanie autorstwa dh. hm. Stanisławy Wasylkowskiej – Łojko wygłoszone przez dh. phm. Bartłomieja Walkowskiego – Komendanta Hufca Zielona Góra ZHP podczas uroczystości pogrzebowej 2. lipca 2015 na cmentarzu komunalnym w Zielonej Górze./
Dwa pokolenia Komendantów Hufca Zielona Góra ZHP |
****